Okres od listopada 1942 r. do stycznia 1944 r.

Inspektorat B(BC)

 

Jesienią 1942 r. z Komendy Głównej AK w Warszawie przybyli do KO "Wiano" ppłk Lubosław Krzeszowski ps. "Ludwik", oraz kpt. Teodor Cetys - "cichociemny", ps. "Sław". Ppłk "Ludwik" objął stanowisko zastępcy Komendanta Okręgu "Wiano", kpt. "Sław" został powołany na stanowisko szefa Oddziału III KO "Wiano". Zgodnie z wytycznymi Komendy Głównej nastąpiła reorganizacja KO "Wiano". W miejsce dotychczasowego podziału na "Dwór" i "Pole", wprowadzono Inspektoraty. Inspektoraty terenowo pokrywały się z powiatami według podziału administracyjnego sprzed 1939 r. Inspektorat A - powiat wileńsko-trocki

inspektorat A - powiat wileńsko-trocki

Inspektorat B - powiat święciański i brasławski,

Inspektorat C - powiat postawski i dziśnieński (Głębokie),

Inspektorat F - powiat oszmiański, wilejski i mołodeczański,

Inspektorat E - obejmował Polaków z Litwy Kowieńskiej.

Inspektorami zostali mianowani:

A - mjr dypl. Antoni Olechnowicz, ps. "Pohorecki",

B - mjr dypl. (ze starszeństwem od 1.I.1943 r.) Mieczysław Potocki, ps. "Kamień", od końca 1943 r. "Węgielny".

C - mjr Stefan Świechowski, ps. "Sulima",

F - mjr in¿. Czesław Dębicki, ps. "Chudy", "Jarema",

E - dr Stanisław May, szefem sztabu został mjr Wincenty Chsząszczewski ps. "Kruk".

Inspektoraty zostały utworzone z myślą o przyszłej walce z okupantem. Zgodnie z nowymi wytycznymi zorganizowałem na terenie Inspektoratu B ośrodki dywersyjne i dywersyjno-partyzanckie. Ośrodki dywersyjne zlokalizowałem wzdłuż torów kolejowych głównych linii komunikacyjnych wroga. Ośrodki dywersyjno-partyzanckie - na ważniejszych liniach komunikacyjnych kołowych, z myślą o wykorzystaniu lasów jako bazy w przyszłych działaniach partyzanckich. Zostały zorganizowane następujące ośrodki:

1. Nr 23 dywersyjny (dowódca por. Franciszek Stal) obejmował tor kolejowy na odcinku od stacji kolejowej Podbrodzie, wyłącznie do stacji Ignalino.

2. Nr 24 dywersyjny (dowódca początkowo por. Zygmunt Augustowski, ps. "Lanca", od stycznia 1944 r. ppor. Wacław Sidorkiewicz, ps. "Bem"), obejmował tor kolejowy na odcinku od stacji Ignalino wyłącznie, do stacji Turmonty włącznie - po granicę Łotwy.

3. Nr 25 dywersyjno-partyzancki (dow. por. Marian Kisielewicz ps. "Marek", "Ostroga"), obejmował węzeł kolejowo drogowy Brasławia, zwłaszcza w kierunkach: Druja, Opsa, Nowy-Pohost, Dyneburg.

4. Nr 26 dywersyjno-partyzancki (dow. por. Kazimierz Krauze, ps. "Wawrzecki") obejmował rejon Dukszty, Dryświaty, Opsa, Widze.

Po złączeniu Inspektoratów B i C latem 1943 r. ośrodki dywersyjno-partyzanckie w dotychczasowym Inspektoracie B pozostały bez zmian. W Inspektoracie C, ze względu na inną strukturę narodowościową, zachowały się tylko ośrodki dywersyjno-partyzanckie w rejonach, gdzie uwidaczniała się przewaga ludności polskiej, a mianowicie:

- w Postawach, Kobylniku i Duniłowiczach w powiecie postawskim,

- w Głębokiem, Dziśnie, Szarkowszczyźnie w powiecie dziśnieńskim (Głębokie).

Jak już wspomniałem, Inspektorat B pod względem administracyjnym obejmował obwody pokrywające się z powiatami sprzed 1939 r. Obsada personalna Komendy Obwodu Inspektoratu B była następująca:

- Obwód Brasławski - komendantem obwodu był ppor. czasu wojny Michał Białokur, ps. "Lach",pochodził z centralnej Polski. Jego zastępcą był ppor. Stanisław Wołkowski, ps. "Sęk". Urodzony w 1915 r., zginął w 1944 r. Następcą Wołkowskiego był Kazimierz Zienkiewicz, ps. "Siekierz". Łączność konspiracyjną prowadziła Walentyna Bałachawiczówna, ps. "Wala" ze Złota, ur. 5 sierpnia 1925 r., po mężu Januszkiewiczowa. Władysław Januszkiewicz, żołnierz AK, po wyzwoleniu lekarz. Działał w rejon Mior. Kwatermistrzem obwodu był magister Eliasz Ciundziewicki.

- Obwód Święciański - komendantem obwodu został mianowany kpt. Jan Smela ps. "Lipek", "Janusz" - cichociemny. W sztabie Komendy Obwodu działali: ppr. Wiaderny, Antoni Żejmo, "Kolejarz".

- Obwód postawski - komendantem obwodu był por. z 6 ppleg. "Brzoza".

- Obwód dziśnieński (Głębokie): w latach 1941-42 komendantem był inż. Eugeniusz Tarasiewicz, w latach 1943-44 mgr Zenon Gajewski. Komendaci obwodów byli przełożonymi dowódców ośrodków dywersyjnych, ale tylko pod względem administracyjnym. Mieli oni również możliwość ingerencji w bieżące akcje bojowe, natomiast taktyczne rozwiązania walk ośrodków dywersyjno-partyzanckich, mających nastąpić w przyszłości, pozostawały w kompetencji Inspektoratu.

Organizacja sztabu Inspektoratu B (BC) była następująca: moim zastępcą był kpt. Jan Kamiński, po którego aresztowaniu, od listopada 1943 r. kpt. Jan Smela, ps. "Janusz". Adiutantem Inspektoratu zastał mianowany po scaleniu Inspektoratów B i C porucznik Jan Drozdowicz, ps. "Trubadur", "Gerwazy". Oficerem wyszkoleniowym był por. Czesław Barzdo, ps. "Bąk". Oficerem informacyjnym-wywiadowczym - por. Józef Ciecierski, ps. "Jerzy", "Rokita". Komórkę wydawniczą przez jakiś czas prowadził por. Edward Capik, ps. "Roland", późniejszy oficer taktyczny zgrupowania. "Roland" wraz z Tadeuszem Glinko wydawali pisemko "Partyzant" jako organ Inspektoratu BC. Zostały wydane trzy numery. Dwa były powielane w Świrze, a trzeci ostatni w Wilnie. Po zorganizowaniu kolportażu pisemka "Niepodległość", wydawanie "Partyzanta" zostało przerwane.

Kwatermistrzem był por. "Żaba". lekarzem Inspektoratu był dr Marian Sylwanowicz pracujący w Kiemieliszkach. Oficerem łączności był pchr. Jan Kozłowski.

Sztab Inspektoratu dzielił się na dwie części:

1) adiutant Inspektoratu wraz z niezbędnymi komórkami miał swoje miejsce postoju w Wilnie, celem mocnego związania Inspektoratu z Komendą Okręgu;

2) zastępca Inspektoratu z niezbędnym aparatem dowodzenia, miał swoje miejsce postoju w okolicy Podbrodzia, w ten sposób Inspektorat był mocno związany zarówno z Komendą Okręgu, jak i terenem, co przy stosunkowo dużych odległościach dawało pożądane efekty pracy.

W Wilnie w adiutanturze pracowały:

- sekretarka łączniczka Janina Szymanowska, ps. "Uszko",

- łączniczka - mieszkanie kontaktowe Irena Chodakiewicz, ps. "Irena",

- łączniczka - mieszkanie kontaktowe Stanisława Krysiulewicz, ps. "Ewa",

- sprawy finansowe prowadziła samodzielnie Tamara Lebiedź, ps. "Tamarka".

Właściwa część sztabu znajdowała się w terenie. Kpt. Kamiński, a później Jan Smela, jako moi zastępcy, prowadzili wyszkolenie bojowe, strzeleckie i bieżącą dywersję. Do pomocy mieli por. Czesława Barzdo, ps. "Bąk".

Por. Józef Ciecierski prowadził pracę informacyjno-wywiadowczą, miał do tego własną sieć informatorów.

Kwatermistrz, por. Ciechanowicz, ps. "Żaba" oraz jego własny sztab, prowadził żmudną pracę zdobywania broni, amunicji, środków medycznych i intendenckich.

Oficer łączności pchr. Jan Kozłowski borykał się ze zorganizowaniem łączności radiowej z KO "Wiano". Niestety, do końca naszej działalności radiostacji nadawczej nie uzyskał. Mieliśmy tylko radioodbiornik. Z konieczności łączność była oparta na gońcach, wykorzystujących różne środki lokomocji.

Zadania Inspektoratu pokrywały się zasadniczo z zadaniami "Pola" na odpowiednio mniejszym terenie. Zostały tylko dodatkowo zorganizowane ośrodki dywersyjno-partyzanckie na liniach komunikacyjnych w przewidywaniu wycofywania się wojsk niemieckich z frontu wschodniego. Wyszkolenie bojowe piechoty, wyszkolenie strzeleckie i dywersyjne było największą troską Inspektoratu i było prowadzone według planu szkolenia. Zdobywanie broni i amunicji oraz sabotaż gospodarczy na codzień, leżały w kompetencji komendantów obwodów oraz dowódców ośrodków dywersyjnych, a nawet w kompetencji dowódców drużyn i sekcji. Akcje drobne musiały być synchronizowane przez dowódców wyższego szczebla. I tak, jeśli była planowana akcja przez dowódcę drużyny, musiał on uzyskać zezwolenie i ewentualnie pomoc od dowódcy ośrodka dywersyjnego lub dowódcy plutonu.

Pismo "Niepodległość", organ Komendy Okręgu "Wiano", oraz Biuletyny Informacyjne były kolportowane z Wilna poprzez Inspektorat i Obwody. W pierwszym okresie kolportażem "Niepodległości" zajmował się Ignacy Gajdamowicz ps. "Ludwik", później Helena Żeromska, ps. "Helenka", urodzona w Gajdach. Dorywczo zajmowali się i inni, w zależności od chwilowej sytuacji. Przyznam szczerze, że w początkowym okresie również i ja parokrotnie wiozłem w swej konspiracyjnej walizce prasę.

Organizacja wszystkich komórek w konspiracji musiała być bardzo elastyczna. Tyle było przeróżnych wariantów i zmiennych codziennie sytuacji niezależnych od konspiratorów, że stale trzeba było dopasowywać się do zmiennych okoliczności. Często należało wykonywać zadania nie leżące w kompetencji danej komórki. W konspiracji, podobnie jak w partyzantce, obowiązywała walka totalna. W ogólnych zarysach charakteryzowała się ona tym, że jeśli zachodziła potrzeba to:

1) dowódca musiał walczyć z bronią w ręku jak szeregowy,

2) szeregowy musiał organizować walkę jak dowódca

Zadania kwatermistrzowskie Inspektoratu polegały na:

- zdobywanie broni i amunicji drogą kupna lub dywersji gospodarczej (bez walki),

- organizacji szpitalnictwa na terenie Inspektoratu oraz zdobywania materiałów sanitarnych,

- organizacji pracowni intendenckich oraz zdobywania materiałow do uruchomienia produkcji intendentury,

- gromadzenie zapasów żywnościowych trwałych,

- legalizacja członków konspiracji.

Inspekcję oddziałow i ośrodków dywersyjno-partyzanckich prowadziłem osobiście, posługując się różnymi środkami lokomocji, w zależności od sytuacji w konkretnym przypadku. W podróży należało mieć dobre zestawy dokumentów osobistych, do zestawów należały:

- dowód osobisty z meldunkiem zamieszkania,

- dowód z miejsca pracy,

- pieczątki z "Arbeitsamtu" (urzędu pracy),

- kartki żywnościowe,

- listy i zapiski na nazwisko zsynchronizowane z dowodem osobistym.

Inspekcje przeprowadzałem osobiście zarówno w dzień jak I w nocy. W nocy odbywały się ćwiczenia bojowe, w dzień przeważnie wyszkolenie strzeleckie. Prowadziłem również ćwiczenia aplikacyjne niższych dowódców.

Na inspekcję dojeżdżałem często pociągiem lub samochodem ciężarowym . Przejazdy pociągiem na linii Wilno - Dyneburg miałem dobrze zorganizowane. Wsiadałem i wysiadałem nie w Wilnie, lecz w Nowo-Wilejce, ponieważ większe stacje były obserwowane przez Gestapo, ponadto w Nowo-Wilejce miałem dobry punkt, blisko stacji kolejowej. Na docelowych stacjach kolejowych, gdzie wysiadałem, tzn. w Podbrodziu, Ignalinie i Duksztach, miałem swoich zaprzyjaźnionych "dyżurnych ruchu":

- Podbrodziu - ps. "Kolejarz",

- w Ignalinie - por. Franciszek Stal, ps. "Franek"

- w Duksztach - wachmistrz Franciszek Pietkiel i Raczkowski.

Jeździłem różnymi pociągami, tzn. osobowymi i towarowymi. O przyjeździe prawie zawsze uprzedzałem. Jeśli na stacji była łapanka lub jakieś inne niebezpieczeństwo, dyżurny ruchu zatrzymywał pociąg pod semaforem. Wysiadałem w polu. Jeden raz zdarzyło się, że pociąg towarowy, którym jechałem, nie zatrzymał się w Duksztach, gdyż dyżurny ruchu wyjechał. Musiałem skakać. Skok był udany, ale zwichnąłem przedramię. Obeszło się bez szpitala i lekarza, ale ból odczuwałem chyba przez dwa miesiące. Jeździłem różnie ubrany. Bardzo często jako kolejarz z opaską "Deutsche Eisenbahn" (niemieckie koleje) w litewskiej czapce kolejowej. Jeśli okoliczności zmuszały mnie do korzystania z samochodów ciężarowych niemieckich lub litewskich, przejazdy opłacałem gotówką lub towarem. Najczęściej była to wódka i jakieś wędliny. Przejazd zawsze pozorowałem sprawami służbowymi lub rodzinnymi. Miałem mocne dokumenty. W tym miejscu czynię ukłon w stronę naszej legalizacji, pracującej w Komendzie Okręgu "Wiano". Komórka legalizacji pracowała sprawnie, wykonawstwo dokumentów było wysokiej jakości. Dla obrony własnej często jeździłem z pistoletem zatkniętym za pasek od spodni. Spodnie wpuszczałem do wysokich butów. W czasie przejazdów nie korzystałem z broni ani razu. Tylko jeden raz miałem kłopot w Wilnie, na ul. Wileńskiej tuż przy Ludwisarskiej. Przyjechałem niemieckim samochodem ciężarowym z Podbrodzia. Wyskakiwałem z pudła wprost na ulicę. Przy wyskoku pistolet wysunął się spod paska od spodni, a jednocześnie przypadkowo nogawka od spodni wysunęła się z buta (nie miałem wtedy bryczesów). Pistolet wypadł na ulicę, ale tuż przy nodze. Schwyciłem pistolet bez oglądania się za siebie i szybko skręciłem w ulicę Ludwisarską, a potem w zaułek Św. Ignacego. Znalazłem się w "pasie bezpieczeństwa konspiracyjnego", gdyż po takich zaułkach wileńskich ani Niemcy, ani Litwini w pojedynkę nawet w dzień nie chodzili, wprost przeciwnie z nieukrytym lękiem omijali. czasami na inspekcję jeździłem na rowerze. Raz jechałem z Oszmiany do Wilna. Nie miałem wtedy broni przy sobie. Wiozłem mapy dobrze ukryte w rowerze. Teren był pagórkowaty. Jadąc pod górę spostrzegłem na jej grzbiecie dwóch Niemców leżących w trawie w małym zagłębieniu, około 20 metrów z boku szosy. Byłem na szczycie pagórka gdy Niemcy leżący krzynęli "halt" (stój). Natychmiast podjąłem decyzję. Oceniłem, że upłynie kilka sekund zanim Niemcy wstaną i strzelą do mnie. Ja w tym czasie przejadę ponad 100 m. W postawie stojącej w pośpiechu i zdenerwowaniu strzały nie powinny być celne. Ponadto, byłem na wierzchołku pagórka i już zjeżdżałem w dół na pełnym gazie. Zatrzymanie się sprawiało mi kłopot, pojechałem dalej, nie zatrzymałem się. Niemcy po kilku sekundach zaczęli strzelać. Wyczułem, że wszystkie pociski poszły górą. Do Wilna dojechałem okrężną drogą, bowiem Niemcy mogli nadać odpowiedni telefonogram do punktu kontrolnego przy szosie oszmińskiej.

«««

Społeczeństwo polskie - chłop, robotnik, inteligent - na terenie Wileńszczyzny było bardzo mocno zaangażowane uczuciowo w walkę z okupantem. Dla "Konspiracji" oddawali wszystko: trud, serce, rozum, mienie, nie bacząc na niebezpieczeństwo utraty życia. Ludność polska była tak silnie zintegrowana, że osobiście nie odczuwałem tak zwanej walki klasowej. Ogólnie mówiło się, że najpierw musimy wywalczyć "Niepodległość i Wolność", a później naród zadecyduje o formie rządu. I takie postawienie sprawy, wśród szalejącego terroru okupanta wszystkich zadowolało.

Jak wspomniałem poprzednio, część polskiej inteligencji pracowała na niższych szczeblach w urzędach niemieckiej administracji, co nie przeszkadzało, aby byli członkami konspiracji. Władysław Komar w porozumieniu z Delegaturą, zorganizował Zarząd Majątkami Ziemskimi na obszarze Litwy. Obsadził dużo stanowisk Polakami. W miarę możliwości udzielał pomocy wielu uchodźcom. Zginął z rąk litewskich wraz z innymi Polakami w Glinciszkach przy pacyfikacji terenu w dn. 20 czerwca 1944 r. Wielu innych naszych rodaków pracujących w Zarządzie Majątkami Ziemskimi czynnie wspierało konspirację, dawało fikcyjne miejsce zatrudnienia, pomagało uchodźcom i potrzebującym Polakom.

Osobna piękna karta, to służba zdrowia na terenie inspektoratu BC. Lekarze Jan Boczyński, Wilhelm Borecki, Witold Brynk, Bohdan Buchowski, Tadeusz Ginko, Gołoński, Lekuch, Jan Mańkowski, Donat Masalski, Stefan Opalski, Rogowski, Jan Rymian, ps. "Pean", Z. Rymkiewicz, Marian Sylwanowicz, Józef Szantyr, Tadeusz Eugeniusz, Waszczuk, Mieczysław Zasławski dobrze zasłużyli się Ojczyźnie.

Lekarzom sekundowały sanitariuszki jako niezbędna pomoc sanitarna. Były one pełne poświęcenia i wytrwałości. Często pracę swą okupowały na polu walki własną krwią.

Duchowieństwo polskie było przez okupanta pilnowane. Mimo to na terenie Inspektoratu BC nie miałem przypadku, który świadczyłby o negatywnym stosunku księży-katolików - Polaków do Ruchu Oporu. Przeciwnie, księża wspierali ten ruch i czynnie pomagali żołnierzom AK w różnej formie zarówno moralnie, jak i materialnie.

 

Oddział Leśny "Kmicica".

 

Z końcem wiosny 1943 r. na terenie połączonego Inspektoratu BC, w rejonie jeziora Narocz, utworzony został Oddział Partyzancki (leśny). Dowódcą oddziału był ppor. Antoni Burzyński, ps. "Nurmo", "Kmicic". Oddział powstał z inicjatywy własnej, oddolnej, w Obwodzie Postawskim. Liczył około 100 ludzi, przeważnie spalonych. Z Komendy Okręgu "Wiano" otrzymałem wytyczne, aby oddziałem kierować w celu ułożenia współpracy z oddziałami radzieckimi. Współpraca miała polegać na umożliwieniu oddziałom radzieckim przechodzenia przez "nasz" teren do toru kolejowego Wilno-Dyneburg, na którym patrole radzieckie dokonywały dywersji. Współpraca ta różnie się układała, gdyż był to okres po 25 kwietnia 1943 r., tzn. okres po zerwaniu stosunków dyplomatycznych polsko-radzieckich.

W trzeciej dekadzie sierpnia 1943 r. oddział "Kmicica" został częściowo rozbrojony przez Wilejską Brygadę Partyzancką ppłk. Fiodora Markowa. W czasie rozbrajania doszło między oboma oddziałami do walki, podczas której ppor. Antoni Burzyński, ps. "Kmicic" zginął. Od tego momentu współpraca z partyzantką radziecką na terenie Inspektoratu BC była bardzo trudna, mimo prób ponownego nawiązania stosunków dobrosąsiedzkich.

W Inspektoracie BC w Wilnie, miała miejsce w końcu 1943 r. wpadka. Na początku listopada 1943 r. została aresztowana łączniczka Inspektoratu Janina Szymanowska, ps. "Uszko". Niestety nie dowiedziałem się w sposób pewny, o przyczynach aresztowania. Jak sądzę była to sprawa lat przedwojennych. Dowiedziałem się, że pani Szymanowska pracowała przed wojną w informacji. Gestapowcy trafili na jej ślad i aresztowali. Po jej aresztowaniu zmieniłem wszystkie znane jej skrzynki i miejsca kontaktowe, a mimo to zostały jeszcze aresztowane z inspektoratu inne osoby:

1) mój zastępca kpt. Jan Kamiński,

2) łącznik Ignacy Gajdamowicz, ps. "Ludwik",

3) Irena Chodakiewiczowa łączniczka i właścicielka mieszkania kontaktowego przy ul. Zakretowej 9, przeznaczone na większe zebrania z Komendą Okręgu.

Kpt. Kamiński i łącznik Gajdamowicz zostali aresztowani w Wilnie, w mieszkaniu kpt. Kamińskiego przy ul. Biały Zaułek, na Zarzeczu. Irena Chodakiewiczowa została aresztowana we własnym mieszkaniu. W "kotłach" aresztowano jeszcze kilka osób, lecz wszyscy byli spoza konspiracji.

W tym czasie byłem zameldowany i czasami zatrzymywałem się u Weyssenhoffów, krewnych pisarza Józefa, przy ul. Słowackiego. Janina Szymanowska znała ten adres, musiałem więc mieszkanie zlikwidować i ewakuować skrytki z materiałami konspiracyjnymi. Dopomógł mi w tym Edmund Bukowski, wyjątkowo odważny i rozważny konspirator, znający przy tym perfekt język litewski. Spośród aresztowanych zginął Ignacy Gajdamowicz. Kpt. Kamiński i Janina Szymanowska zostali uwolnieni przez wojska radzieckie w lipcu 1944 r. po zajęciu obozu Prowieniszkach na Litwie. Irena Chodakiewiczowa została zwolniona z więzienia w kwietniu 1944 r. W śledztwie b. brutalnym, nie ujawniono jej związków z konspiracją. Po aresztowaniu osób, o których wyżej wspomniałem, zmieniłem mój pseudonim z "Kamienia" na "Węgielny". Zlikwidowałem również nazwisko Romana Górskiego. Od tej chwili posługiwałem się dokumentami terenowymi na nazwisko Tuczyłowski Henryk.

Nadszedł okres tworzenia brygad partyzanckich.

«««

Nie poruszam sprawy tajnego nauczania, walki o polską szkołę, polski język. Jest to osobny piękny temat. Na terenie Brasławszczyzny prowadziła tajne komplety między innymi Helena Limanowska, ps. "Limba".

 

 

Powrót do poprzedniej strony

Do strony głównej